+3
wyjechac.pl 18 maja 2014 13:24
„Gdy wyruszysz do Angkoru, nie wrócisz sobą” w pełni podpisujemy się pod tym khmerskim powiedzeniem. Po Tajlandii gdzie zachwycaliśmy się cudowną przyrodą, plażami, słońcem i wszystkim co przynosi radość, ale jest też doświadczeniem ulotnym i krótkotrwałym, Kambodża a dokładniej Angkor dostarczył nam przeżyć wręcz duchowych i mistycznych. Trudno obronić się przed egzaltacją aby opisać piękno i magiczną atmosferę panującą w miejscu, które obecnie jest dumą i największą atrakcją Kambodży a przez ponad 400 lat pozostawało w zapomnieniu tocząc pojedynek z drapieżną przyrodą. Kiedy pierwszego dnia przekraczaliśmy bramę Angkoru z dumnie spoglądającą twarzą wyrzeźbioną w kamieniu mieliśmy wrażenie, ze wchodzimy do zupełnie innego świata, innego wymiaru, że będzie to coś czego jeszcze nigdy nie przeżyliśmy. Poczuliśmy tajemniczą atmosferę z komiksów o Thorgalu czy filmu „Niekończąca się opowieść”… Pozostaję tylko mieć nadzieje, że wraz z kolejnymi podróżami nie uodpornimy się na podobne widoki i będziemy się w stanie nimi zachwycać tak jak Angkorem.



Więcej zdjęć i szczegółów na Naszym blogu - http://wyjechac.pl/

Pierwszego dnia plan był ambitny, poranny lot Bangkok – Siem Reap, zameldowanie w hotelu w Siem Reap, wypożyczenie rowerów i przejechanie najdłuższej trasy w Angkorze – Grand Circuit. Wypożyczalnie rowerów są praktycznie co kilkaset metrów, my skorzystaliśmy z tej położonej najbliżej hotelu. Tu nie sposób nie wspomnieć o niezwykłym ruchu ulicznym panującym w Kambodży o czym przekonaliśmy się dojeżdżając już do pierwszego skrzyżowania… Mieliśmy wrażenie, że stoimy na nim całe wieki próbując ogarnąć to co się na nim dzieje, chaos i sami „samobójcy” z fantazją nie pozwalającą im na stosowanie się do przepisów drogowych i nielicznych znaków drogowych. Jazda pod prąd, na trzeciego, przebiegający w popłochu piesi pomiędzy rowerami, tuk-tukami, autami, to wszystko trochę nas przeraziło. W końcu jednak zdobyliśmy się na odwagę i prawie z zamkniętymi oczami wjechaliśmy w to kłębowisko. Co najśmieszniejsze po kilku minutach świetnie się odnaleźliśmy i mimo początkowego strachu jechało się już całkiem swobodnie pod warunkiem, że zapomni się o zasadach ruchu którymi kierujemy się na co dzień. Wyprzedzające pojazdy zawsze profilaktycznie trąbią i w tym pozornym chaosie jest miejsce na ostrożność i spokój, który pozwala uniknąć wypadków. Gdy w czasie wycieczki do pływających wiosek pytaliśmy przewodnika o sytuacje na drogach i opowiadaliśmy swoje wrażenia śmiał się z nas, że widocznie nie byliśmy w Sajgonie bo tam to dopiero jest wolna amerykanka… czyli powiedzenie „niezły Sajgon” ma swoje uzasadnione znaczenie :)



Imperium Khmerów

Wstyd się przyznać ale jeszcze do nie dawna myśleliśmy, że Angkor to tylko jedna świątynia z charakterystycznymi wieżami w kształcie kwiatów lotosu czyli Angkor Wat. W rzeczywistości jest to całe kamienne miasto zajmujące rozległy teren prawie tysiąca km­ kwadratowych. Angkor czyli po khmersku „miasto” było od IX do XV wieku ośrodkiem największego imperium w Azji Południowo-Wschodniej. Podczas gdy w Europie panowały mroczne czasy średniowiecza khmerowie budowali arcydzieła architektury i rozwijali niezwykłą kulturę. Tętniący życiem Angkor przewyższał rozmiarami ówczesny Rzym – mieszkało w nim około miliona mieszkańców. Świetność imperium trwała jednak tylko cztery wieki a jego upadek nastąpił w bardzo krótkim czasie. W 1431 roku Syjam podbił i rozgrabił Angkor, który wkrótce został pochłonięty przez gesty las równikowy i zapomniany na kilka wieków. Tak nagły zmierzch imperium do dziś nie został wyjaśniony – jest wiele hipotez, ale żadna nie jest pewnikiem. Angkor został odkryty ponownie po ponad 400 latach pod koniec XIX wieku i przywrócony światu. Historia Angkoru jest niewątpliwie fascynująca, a książek na ten temat jest mnóstwo … „tyle się można nauczyć podróżując, podróżować, podróżować jest bosko”.



Jak zwiedzać Angkor ?

Dla osób takich jak my, którzy nie korzystają ze zorganizowanych wycieczek do miejsc do których można dotrzeć samodzielnie są dwie możliwości zwiedzania Angkoru – rowerem lub tuk-tukiem. Ze względu na większą niezależność, rachunek ekonomiczny oraz naszą wieczną chęć do aktywności fizycznej bezkonkurencyjnym pomysłem było wypożyczenie rowerów. Tak jak już wspominaliśmy wypożyczalnie w Siem Reap są dosłownie co krok a ceny zależą od rodzaju jednośladu na który się zdecydujemy – górski to zazwyczaj koszt 2USD, a miejski 1 USD. Hotele oferują pomoc w wypożyczeniu roweru ale zazwyczaj za co najmniej podwójną cenę dlatego warto jednak zrobić krótki spacer, zorientować się w cenach i zrobić to samodzielnie. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na tańszy rower miejski głównie ze względu na komfort jazdy i zamontowany na kierownicy kosz. Ważne aby zwrócić uwagę na sprawne światła (w przypadku kiedy wybieramy się na wschód słońca) i zapięcie, dzięki któremu bez stresu będziemy mogli zostawić rowery w dowolnym miejscu. Wszystko to na szczęście jest w standardzie.

Dla porównania ceny za dzień wynajęcia tuk-tuka zaczynają się od 18 USD, więc pewnie bez problemu można wytargować cenę w granicach 15 USD.



Ceny wstępu

Mamy trzy rodzaje biletów:

- bilet jednodniowy – koszt 25 USD – absolutnie nie polecamy bo nie da się w jeden dzień zobaczyć i nacieszyć Angkorem
- bilet trzydniowy – koszt 40 USD – przy czym te trzy dni zwiedzania nie muszą być dniami kolejnymi a dowolnymi w jednym tygodniu; wg nas idealne rozwiazanie do zwiedzania i z niego skorzystaliśmy
- bilet tygodniowy – koszt 60 USD – jak ktoś ma tyle czasu to bardzo dobra wersja bo można dotrzeć do miejsc oddalonych od kompleksu głównego o kilkadziesiąt kilometrów

W kolejnych wpisach opiszemy i pokażemy na zdjęciach co widzieliśmy podczas naszych trzech dni eksploracji Angkoru.

Dodaj Komentarz

Komentarze (8)

becek 2 czerwca 2014 10:25 Odpowiedz
biorąc pod uwagę ogrom terenu oraz aure, tuk-tuk jest najlepsza alternatywa rowerem to można berlin zwiedzać ;)
so-fly 2 czerwca 2014 20:25 Odpowiedz
podziwiam Was, że spędziliście tam aż tyle czasu. Ja miałem serdecznie dość tego miejsca po 1 dni i żałowałem bardzo zakupu dwudniowego biletu. Byłem bardzo rozczarowany tym miejscem.
wyjechacpl 3 czerwca 2014 16:52 Odpowiedz
becekbiorąc pod uwagę ogrom terenu oraz aure, tuk-tuk jest najlepsza alternatywa rowerem to można berlin zwiedzać ;)
nie rościmy sobie absolutnie prawa do wskazywania co lepsze - każdy ma prawo do swojego zdania ... tak jak napisaliśmy (i dlaczego) dla nas absolutnie rower był nr 1. jeśli się nastawia tylko na małą i dużą pętle jak my to Angkor na rowerze w 3 dni to łatwe zadanie nawet dla 10 latka. najdłuższa trasa to 35 km. aura ? rowerem jedzie się 80% drogi w cieniu z "wiatrem we włosach" i odpoczywa od prawdziwego skwaru w samych świątyniach. to były dla nas tak naprawdę momenty wytchnienia.
wyjechacpl 3 czerwca 2014 16:55 Odpowiedz
so-flypodziwiam Was, że spędziliście tam aż tyle czasu. Ja miałem serdecznie dość tego miejsca po 1 dni i żałowałem bardzo zakupu dwudniowego biletu. Byłem bardzo rozczarowany tym miejscem.
a to nas zaskoczyłeś tą opinią... parę rzeczy w życiu widzieliśmy, ale dla nas Angkor to był prawdziwy kosmos.
lulet 4 czerwca 2014 22:36 Odpowiedz
wyjechacpl
so-flypodziwiam Was, że spędziliście tam aż tyle czasu. Ja miałem serdecznie dość tego miejsca po 1 dni i żałowałem bardzo zakupu dwudniowego biletu. Byłem bardzo rozczarowany tym miejscem.
NIe rozumiem jak można być rozczarowanym w świątyniach Angkoru, byłem tam w listopadzie 2013 i były do jedna z najlepszych wakacji w moim zyciu. Same świątynie mega faza te odgłosy w drzewach tych robaków a najlepsze wrazenie to chyba w Ta Prohm. Jedyny minus tego miejsca jak dla mnie to za dużo wycieczek z Rosji :) a to nas zaskoczyłeś tą opinią... parę rzeczy w życiu widzieliśmy, ale dla nas Angkor to był prawdziwy kosmos.
okiemserca 5 czerwca 2014 00:38 Odpowiedz
tydzień w Angkor. W użyciu i rower i tuk-tuk. trzeba sie trochę namordować z wytłumaczeniem kierowcy że sie chce jechac po swojemu tj nie małym ani dużym okręgiem - tylko wg własnej kolejności. jest to mega trudne bo nie mają takiego programu w głowie - ale jak już jakoś ich do tego zmusisz - nie masz tłumów :-) a byłem w samym szczycie szczytów sezonu tj poczatek stycznia 2014. Tu troche fotek z opisem unikania tłómów: http://patrze.blogspot.com/2014/01/miasto-angkor-czyli-miasto-miasto.html Tu: dasze dni http://patrze.blogspot.com/2014/01/kambodza-angkor-big-circle.html i kolejne :-) http://patrze.blogspot.com/2014/01/kambodza-angkor-small-circle-angkor-thom.html i kolejne :-) http://patrze.blogspot.com/2014/01/kambodza-angkor-small-circle-cd.html i na deser cud miód: http://patrze.blogspot.com/2014/01/rajd-tomb-raidera-czyli-3-x-ta-prohm.html
piotr-maek 15 czerwca 2014 11:57 Odpowiedz
Świetna relacja, przekonaliście mnie właśnie, że warto przedłużyć pobyt w Azji aby jeszcze zobaczyć Angkor :) Możecie się podzielić co jeszcze warto zobaczyć w Kambodży i ile dni warto poświęcić na zwiedzenie tego kraju?
wyjechacpl 16 czerwca 2014 21:11 Odpowiedz
piotr-maekŚwietna relacja, przekonaliście mnie właśnie, że warto przedłużyć pobyt w Azji aby jeszcze zobaczyć Angkor :) Możecie się podzielić co jeszcze warto zobaczyć w Kambodży i ile dni warto poświęcić na zwiedzenie tego kraju?
dzięki :) byliśmy tylko i wyłącznie w Siem Reap i tylko 3 dni z czego 2,5 dnia spędziliśmy w Angkorze a pół ostatniego dnia byliśmy na wycieczce na pływających wioskach poczytaj o tym wszystkim na naszym blogu - http://wyjechac.pl/ opublikowaliśmy tam już wszystkie wpisy o Kambodży. więcej o Kambodży niestety za wiele nie wiemy ...